piątek, 21 marca 2014

Rozdział XI

 Czy bałam się ciemności? Ani trochę. Podczas gdy inni czuli się jak ofiary, ja czułam się jak drapieżnik. Wiedziałam, że mrok jest dobrą przykrywką. Można się ukryć i pozostać niezauważonym, obserwować i wyciągać wnioski. Ciemność to żywioł, który przytłacza słabych, a jedynie silny potrafi go okiełznać i wykorzystać do własnych celów. Mrocznych celów.
       
Stałam w cieniu nad jeszcze żywymi zwłokami chłopaków. Byli przywiązani do drzewa, plecami do siebie. Afisze o dzikich zwierzętach zamieszkujących te tereny utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie wyjdą z tego żywi. Byłam pewna, że nie przeżyją nocy. Powoli podeszłam do ich samochodu. W bagażniku znalazłam kanister z benzyną - był pełny. Wylałam jego zawartość na siedzenia i szary dywan podłogi. Z kieszeni zaś wyciągnęłam paczkę zapałek. Na filmie wyglądało to zawsze efektywnie.
       
W rzeczywistości może nie sprawiało takiego wrażenia, ale czułam się lepiej jak bohater filmu akcji. Siarka zasyczała, gdy pojawił się ogień. Nie zgasła, więc po ułamku sekundy płomienie ogarnęły całe wnętrze. Wywołało to uśmiech na mojej twarzy . Nie patrzyłam jednak długo na swoje dzieło, tylko powolnym krokiem odeszłam. Wiedziałam, że taki spacerek dobrze mi zrobi i dotleni mój organizm. Wyjęłam telefon.
- Jestem niedaleko tego domu. Przyjedź po mnie.

       
Położyłam się do łóżka, a zaraz za mną zrobił to Sed. Było widać, że dopisuje mu humor. Po wydarzeniach w lesie czułam się nie gorzej.
- Czy to jest moja koszulka? - zapytał, po czym dźgnął mnie palcem między żebra.
Miał rację. Po wyjściu z łazienki nie wiedziałam, w co się ubrać, więc pożyczyłam tą, która leżała na krzesełku.
       
Chyba jednak nie miał mi tego za złe, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy. Widząc, że nie mam zamiaru mu odpowiedzieć, odezwał się znowu.
- Pamiętasz, co mi obiecałaś? - zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia, o co mu chodzi. - Wtedy, u lekarza...
Uderzyłam go w pierś, a on zasyczał z bólu.
- Ej! Już raz złamałaś mi rękę.
- Mogę to zrobić z drugą, a potem z nogami - puściłam do niego oczko i wystawiłam język. Uwielbiałam się z nim droczyć.
- Wiesz, jak jest mi teraz ciężko prowadzić? - poskarżył się.
Wyglądał przy tym jak mały chłopiec, który przyszedł do przedszkolanki, bo kolega zabrał mu samochodzik. Musiałam przyznać, że wyglądał naprawdę słodko.
- Mówiłam, że mogę prowadzić, to nie chciałeś - spojrzałam mu prosto w oczy.  - Nie wierzysz, że jestem dobrym kierowcą?
       
Patrzył się na mnie, a oczy mu błyszczały. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Byłam oczarowana ich kolorem, a raczej kolorami. Nie wierzyłam wtedy, jak los mógł obdarować go czymś takim. Jak myślałam, że każdy ma piękne oczy, tak wtedy stwierdziłam, że inni się przy nim chowają. Mogłam wpatrywać się w nie godzinami i utonąć, a potem nigdy nie wyjść. Zatracić się do końca. Zdałam sobie sprawę, że przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.
       
W końcu jego usta znalazły się na moich. Były bardzo miękkie i delikatne. Ciężko było zgadnąć, że ktoś tak umięśniony może tak całować. Mimo, że trwało to tylko sekundę, czułam się wspaniale. Oderwał się ode mnie gwałtownie i obrócił głowę w stronę telewizora.
"
Pożar strawił już połowę lasu. Straż pożarna nie może go ugasić. Nikt nie wie, jaka jest przyczyna ognia. Jak na razie nie stwierdzono żadnych ofiar".
- Ludzie to mają pomysły. Takich piromanów należałoby powiesić - skomentował. Widząc moją minę nabrał podejrzeń. - Masz z tym coś wspólnego? - jego słowa zabrzmiały groźnie. - Zobaczysz, doigrasz się!
       
Odwrócił się do mnie plecami i już się nie odzywał. Wiedziałam, że nawet jakbym podjęła próbę rozmowy, nic by to nie dało. Poza tym nie miałam najmniejszej ochoty tego robić. Zdenerwował mnie do tego stopnia, że wstałam i wyszłam przed dom, w samej koszulce. Odpaliłam papierosa i głęboko się zaciągnęłam. Uspokoiło mnie to trochę, ale było to lepsze, niż nic.
       
Gdy wróciłam do siebie, mój współlokator już spał. Położyłam się obok niego powoli, aby go nie obudzić. Nie mogłam jednak usnąć. Gapiłam się w sufit i przeklinałam telewizor. Po jaką cholerę pozwoliłam mu go przynieść do sypialni? Nie wiedziałam. W końcu usnęłam.
       
Jak otworzyłam oczy, już go nie było. Nie znalazłam go także w kuchni, a gdy wyjrzałam przez okno okazało się, że nie ma jego samochodu. Nie mając najmniejszego pojęcia dokąd mógł pojechać, zabrałam się za robienie obiadu. Godzinę później, gdy akurat skończyłam, usłyszałam głośne ujadanie Killera. Wyszłam przed dom i zobaczyłam trzy rzeczy: mój pies obszczekiwał chłopaka, który przestraszony stał na dachu samochodu, śmiejącego się Sedrica i czarną CBR'kę.
- Gdyby chciał cię zjeść, to by cię stamtąd zrzucił - krzyknęłam do chłopaka. - Killer, noga!
       
Pies posłusznie przybiegł do mnie i usiadł. Nie ufał nikomu. Dopiero teraz zauważyłam, że urósł. Z małego szczeniaka stał się średniej wielkości psem, a to jeszcze nie był koniec. Domyśliłam się, że to Dog Niemiecki. Z racji tego, że ta rasa to największe psy świata musiał urosnąć. Cieszyłam się z tego, ponieważ lubiłam, kiedy nawet moje zwierze siało postrach wśród ludzi. Zanotowałam w pamięci, aby w najbliższym czasie wybrać się z nim do zoologicznego.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Mój kolega Pablo ma do sprzedania to cacko i pomyślałem, że będziesz zainteresowana.
- Kluczyki są w stacyjce - dorzucił właściciel.
       
Nie czekając długo wskoczyłam na maszynę. Była tak piękna jak ta z ogłoszenia, tyle że ta ze zdjęcia. Gdy odpaliłam ją, pięknie zamruczała. Była to muzyka dla moich uszu. Od razu ruszyłam stając dęba. Miałam nadzieję, że szczęki im opadły - a zwłaszcza Rickowi. W końcu miał prawdziwy dowód moich umiejętności. Motocykl chodził wspaniale, nie miałam co do niego żadnych zarzutów. Nie wypróbowałam jego prędkości, nazwałabym raczej tą jazdę rekreacyjną. Bardzo się cieszyłam z tej niespodzianki, jednak zastanawiała mnie cena. Na koncie miałam odłożone pieniądze specjalnie na ten cel, jednak bałam się, że jest to niewystarczająca kwota.
       
Gdy wróciłam miałam uśmiech na twarzy. Właśnie tego brakowało mi do pełni szczęścia. Od razu przeszłam do konkretów.
- Ile za niego chcesz?
- Myślę, że się dogadamy - puścił oczko. Miał hiszpańską urodę, przez co bardzo przypominał mi Davida. Zastanawiałam się, czy się nie znają.
       
W tym momencie usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Mój współlokator spojrzał na wyświetlacz, po czym zaczął od nas odchodzić.
- Halo - powiedział, po czym wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienił.
Martwiłam się o niego. Nie miałam najmniejszego pojęcia o co może chodzić, przez co denerwowałam się jeszcze bardziej. Stałam tak obok nieznajomego dobre dwadzieścia minut, zanim Sed skończył rozmowę i do nas wrócił. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Moja matka nie żyje. Ktoś ją zamordował.

3 komentarze:

  1. Wow! Cudowne opowiadanie! Szkoda ze dopiero tak pozno na nie natrafilam :c dobrze, ze jednak nie usunelas bloga bo bym nigdy nie przeczytalas tego, co jest tak swietne! Jak czytam to dreszcz mi po plechach przechodzi ;) wszystko bardzo realistycznie opisane. Akcja bardzo wciaga. W ciagu dnia przeczytalam wszystkie rozdzialy :o czekam na kolejne!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy mozna spodziewac się nastepnego rozdzialu? :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cieszę się na nową czytelniczkę! Nowy rozdział postaram się dodać w ten weekend, tyle że muszę go najpierw napisać. Nic jeszcze nie mam :c No ale mam nadzieję, że się sprężę i napiszę coś dłuższego niż ten :D
    Pozdrawiam,
    Katarina
    P.S. Zapraszam także na mojego drugiego bloga, którego prowadzę razem z Seoanaa http://cien-upadlej-gwiazdy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń